Etapy powstawania moich zestawień botanicznych

1 - Etap techniczny.
Fotografia przede wszystkim jako technika różni się od rysunku czy malarstwa nie tylko zasadami ale przede wszystkim jak każdy może kupić sobie pędzel i mając trochę wyczucia zacząć malować, tak tutaj potrzebny jest odpowiedni sprzęt, znajomość jego możliwości i procesów fotograficznych. Jakość zdjęć niestety idzie w parze z jakością optyki, widać to zwłaszcza w przypadku dużych skal.
No właśnie i tu kolejny punkt jeżeli chodzi o technikalia. Fotografowanie roślin to różne skale czyli prościej mówiąc różne zbliżenia. Jest to zakres od fotografii zbliżeniowej do skali mikroskopowej. Do tego dochodzą źródła różnego światła i statywy oraz sama znajomość różnych technik fotograficznych. Często jest to konstruowanie pewnych elementów samemu. Między innymi potrzebowałam prostego ale skutecznego rozwiązania aby fotografować na długich czasach w terenie przy porywach wiatru.
Zaczynałam przygodę z fotografią kwiatów i skalą makro od przypinania do korpusu aparatu tanich, starych obiektywów typu Helios 44m (stąd mam porównanie w udziale optyki w jakości obrazu) stopniowo zbierając na lepszy. Bardzo długo robiłam zdjęcia zestawem Nikon d7000 + obiektyw Nikkor 60mm micro (jak na zdjęciu powyżej) zanim przeszłam na bezlusterkowca z przejściówką na Nikona by korzystać z tego samego obiektywu. Do podpięcia obiektywu mikroskopowego używałam mieszka z przejściówką na gwint m42 (zdjęcie poniżej).
Po kliknięciu w aparacie trzeba jeszcze zdjęcie przepuścić przez komputer i obrobić. Moje zdjęcia robię w formacie RAW (jest to odpowiednik cyfrowy kliszy), dzięki czemu mogę poprawić wiele rzeczy np.kolory. Tutaj potrzebna jest znajomość obróbki zdjęć i program.
Zaczynałam przygodę z fotografią kwiatów i skalą makro od przypinania do korpusu aparatu tanich, starych obiektywów typu Helios 44m (stąd mam porównanie w udziale optyki w jakości obrazu) stopniowo zbierając na lepszy. Bardzo długo robiłam zdjęcia zestawem Nikon d7000 + obiektyw Nikkor 60mm micro (jak na zdjęciu powyżej) zanim przeszłam na bezlusterkowca z przejściówką na Nikona by korzystać z tego samego obiektywu. Do podpięcia obiektywu mikroskopowego używałam mieszka z przejściówką na gwint m42 (zdjęcie poniżej).
Po kliknięciu w aparacie trzeba jeszcze zdjęcie przepuścić przez komputer i obrobić. Moje zdjęcia robię w formacie RAW (jest to odpowiednik cyfrowy kliszy), dzięki czemu mogę poprawić wiele rzeczy np.kolory. Tutaj potrzebna jest znajomość obróbki zdjęć i program.
Rośliny są żywymi stworzeniami bytującymi w środowisku, oddziałującym na nie, odciska się to często na ich wizualnych wyglądzie. Jednym słowem, nie są to ideały do zdjęć, mają często pogryzione lub inaczej zmienione liście, czasem przebarwienia lub źle wykształcone fragmenty. Pierwszym etapem jest wybrać odpowiedni okaz, który pozwoli na pokazanie charakteru rośliny.
Tutaj zachodzi pierwszy dylemat: jak pokazać wiele w jednym ujęciu. Dlatego np.decyduję się pokazać roślinę nieidealną np. z lekko przeżółkniętymi dolnymi liśćmi. Często pojęcie "charakter rośliny" to sama w sobie niebotaniczna cecha, a najczęściej kojarzony z nią wygląd.
Jako Zielarka mam swoje przemyślenia na temat roślin, bardzo dużo rozmyślam o przyrodzie i to przejawia się w tym co i jak pokazuję. Poprzez fotografię staram się coś opowiedzieć a jednocześnie zachować ogólnie przyjemny artystyczny charakter prac, bo jemy wzrokiem.
Pewne elementy można robić bezpośrednio w przyrodzie jednak jeżeli trzeba zerwać roślinę to stykamy się z kolejnym problemem, że ona potrafi szybko zwiędnąć i czasem nie dojść do siebie po umieszczeniu jej w wodzie. Fotografowanie zwiędniętych roślin nie jest estetyczne i jeżeli zdjęcie ma służyć rozpoznaniu rośliny to po zmaltretowanych liściach będzie to trudne. Tutaj jest tak szeroki temat reakcji roślin na zmienność środowiska, że można cały wykład zrobić :)
W tym etapie pod górkę często robi pogoda. Rośliny po deszczu są bardzo brudne i trzeba odczekać, przeszkadza w robieniu zdjęć w terenie wiatr lub duży upał. Rośliny jednak nie czekają z rozwojem i trzeba szukać nowych modeli. Czasem banalne rzeczy mogą stać się problematyczne jak np. wykopanie odpowiednio całego korzenia. Takimi trudnymi roślinami są np. skrzyp (Equisetum) czy żywokost (Symphytum).
Utrudnieniem może być sama wielkość elementów, pisząc to od razu mi staje przed oczami połonicznik nagi :) to jest taka roślina, gdzie poza ogólnym wyglądem do zdjęć używałam w większości obiektywu mikroskopowego z powiększeniem x10. Najczęściej takiego powiększenia potrzebuję tylko przy niektórych nasionach.
Technicznie dobrze mieć tereny z dostępnością do dużej ilości roślin a we współczesnym świecie nasza różnorodność mocno spadła. Często korzystam z pomocy wielu ludzi, którzy mają rośliny w swoich ogrodach. Niektóre rośliny trzeba po prostu samemu zasiać. Fizyczny zasięg rośliny np. rosnących w terenie wodnym, też może być niezłym orzechem do zgryzienia.
3 - Etap merytoryczny.
Znajomość botaniki i wsparcie bardziej doświadczonych ludzi. Trzeba wiedzieć na co się patrzy i co to za roślina. Umieć rozpoznać roślinę w różnych fazach wzrostu w terenie. Największy problem stanowią nasiona, tutaj jest próg zarówno na poziomie technicznym czyli sfotografowanie ich oraz fizyczne pozyskanie, jednocześnie nie pomylić się gatunkiem. Wiele razy wyrzucałam nasiona, bo nie byłam pewna co zebrałam. Tutaj muszą być pewniki.
Fotografowanie roślin bez ich znajomości może być niebezpieczne, ponieważ np. kontakt może spowodować różne reakcje. Często robiąc zdjęcia trzeba wykopać i umyć korzeń, wtedy ma się kontakt i z sokiem rośliny i z korzeniem (zwłaszcza robiąc przekrój), który może zawierać duże stężenie związków. Na przykład fotografując Szczwół plamisty (
Conium maculatum) odrobina soku dostała się mi między linie papilarne, od razu przemyłam palce wodą jednak chwila kontaktu wystarczyła by sparaliżowało mi rękę od palców po łokieć na kilka godzin. Niejednokrotnie w upalne dni zwykła marchew, która smagnęła skórę powodowała chemiczne poparzenia w postaci bąbli. Takie oparzenia potrzebują odpowiedniego podejścia i długo się goją.
Conium maculatum) odrobina soku dostała się mi między linie papilarne, od razu przemyłam palce wodą jednak chwila kontaktu wystarczyła by sparaliżowało mi rękę od palców po łokieć na kilka godzin. Niejednokrotnie w upalne dni zwykła marchew, która smagnęła skórę powodowała chemiczne poparzenia w postaci bąbli. Takie oparzenia potrzebują odpowiedniego podejścia i długo się goją.
Wiele razy dotykałam niektórych potencjalnie niebezpiecznych roślin jednak doświadczenie przekonało, że lepiej dmuchać na zimne. Moja obecna ostrożność w wypowiedziach o roślinach, bierze się z licznych doświadczeń.
Często nie trzeba być alergikiem czy mieć obciążenie chorobami aby dostać uczulenia albo wywołało to nagłą reakcję zwłaszcza np. ze strony układu oddechowego czy oczu. Należy zachowywać czujność w naturze.
Z perspektywy czasu myślę, że trzeba trochę być takim, który spędza godziny (prawie całe dnie) w terenie. Kiedyś chodziłam z innymi ludźmi w teren jednak wszystko to było dla mnie za szybko, w końcu przestałam wyciągać kogokolwiek, chodzę sama. Moje wypady w teren to sporo czasu w jednym miejscu gdzie rozkładam statyw i robię zdjęcia ale nie tylko, lubię po prostu pobyć wśród przyrody i ją obserwować. W ciszy i w bezruchu można dostrzec bardzo dużo.
Planuję swoje wyprawy, oczywiście, bo wychodząc na wiele godzin trzeba zabrać ze sobą niezbędne rzeczy jak woda, jedzenie, powerbank, sprawdzić pogodę itd. Jednak staram się brać naprawdę niezbędne rzeczy, bo sam osprzęt fotograficzny dużo waży.
Gdy wykopuję korzenie najczęściej je z powrotem zasadzam aby móc cieszyć się tą samą rośliną gdy wzrośnie. Czasem biorę niektóre części roślin do domu aby złapać momenty np. otwierania się torebki nasiennej lub faz rozwoju kwiatu. Kiedy fotografowałam pąki liści, miałam pół pokoju zastawione gałązkami w wazonie, obserwowałam nie tylko fazy ale też testowałam, które drzewa zakwitną z wody.
Zdecydowanie to wymaga organizacji własnego czasu aby pogodzić to co się robi z pozostałymi aspektami życia, zwłaszcza jak się ma wiele innych zainteresowań. Samozaparcia - niejednokrotnie myślałam, że już tego nie będę robić jednak trafienie na kolejną ciekawą roślinę podpycha człowieka dalej iść w temacie. Potrzebny jest rodzaj dziecięcej fascynacji. Jest to też pewna forma samotności, bo odcinasz się od społecznych kontaktów na rzecz kontaktów z Przyrodą.
Gdy mam pięknie sfotografowaną roślinę i obrobione zdjęcie trzeba teraz wszystko ułożyć w projekcie. Tutaj potrzebny jest program, w którym to zrobimy. Układanie, komponowanie i wybór co pokazać a co odrzucić. Nie lubię tego etapu - selekcji, bo często roślina ma wiele pokrojów a miejsca na planszy brak by całe to piękno pokazać.


Te punkty (być może coś jeszcze ominęłam) stanowią zaplecze tego co w efekcie wiele osób widzi. Naturalne jest, że wymaga to rozciągnięcia w czasie np.ze względu na wegetację roślin. Niejednokrotnie musiałam czekać na powtórzenie zdjęcia do następnego sezonu.
P.S.
Aaaaa swoją drogą szukam Wydawcy ;)
LINK DO MOICH TABLIC BOTANICZNYCH
P.S.
Aaaaa swoją drogą szukam Wydawcy ;)
LINK DO MOICH TABLIC BOTANICZNYCH